Pan Nic poczuł,
że nabrał ciała. Nie było nic do ukrycia, a i ciało nie dawało się łatwo
nabrać. Spoczywało na barkach, leżało na wątrobie, a nawet poszło w pięty. Za
nic nie chciało słuchać, a pan Nic chciał, aby słuch po ciele zaginął.
Naleciałości odbijały się czkawką. Ciało zalazło za skórę, w której pan Nic
czuł się coraz bardziej obco. Zaczął gonić w piętkę i do tego Achillesa.
Pojedynek Dawida z Goliatem zakończył się remisem. Ciało nie będzie skakać do
oczu, a pan Nic ciała już z oka nie spuści. Dlaczego? Nie wiadomo.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz