Pan Nic wstał
z łóżka i poczuł, że jest uwięziony. Śnieg tarasował drzwi oraz okna. Czarno na
białym widać było, że widoki są marne. Zaczął wyrzucać śnieg drzwiami, a on
wracał oknem. Udawał zeszłoroczny śnieg, ale pan Nic nie dawał za wygraną.
Wszystko na nic. Śnieg rozegrał to na zimno. Trzymał się ciepło i za nic w
świecie nie chciał ustąpić. Byle do wiosny – pomyślał nie w porę pan Nic. Oblał
go zimny pot. Dlaczego? Nie wiadomo.
|