Pan Nic poczuł, że chce zatańczyć. Nie tańce mu były teraz w głowie, lecz nogi rwały się same. Okazało się, że musi postawić pierwsze kroki, aby uczynić krok naprzód. Chocholi taniec pozwolił mu pójść w tango. Tańczył jak mu nogi zagrały i nic sobie nie robił z braku muzyki. Woli żadną, niż kocią. Na każdym kroku zapominał o kolejnych. Nic już nie mogło uratować pana Nic. Ratując pozory, zauważył, że nawet nie ruszył się z krzesła. Dlaczego? Nie wiadomo.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz