wtorek, 25 października 2011


 
Pan Nic poszedł do supermarketu. Nie poczuł się super, a tym bardziej marketowo. Nie chciał zrobić takich super dużych zakupów, ale jakby coś kupił to nie czułby się jak nic. Dlaczego? Nie wiadomo. Kupił „coś”, a nawet „dużo więcej”. Coś niósł zacięcie, dużo więcej nie brał do końca na poważnie. Coś więcej wypadło, coś okazało się nic nie znaczącym czymś. Przyszedł do domu i poczuł się super. Nie musiał nic rozpakowywać.

piątek, 7 października 2011



Pan Nic spojrzał w lustro. Dlaczego? Nie wiadomo. Niewiele z początku zobaczył, lecz gdy porządnie się przyjrzał to rzuciło mu się w oczy, że nic nie widzi. Widoki były nieszczególne. Szczególnie, że pan Nic nadal patrzył i nic. Nic na szczęście nie miało cierpliwości. Pokazało, że ma na wszystko oko. Pan Nic zobaczył, że widać mu oczy. Chwilę potem całą resztę. Reszta nie chciała się rzucać w oczy, więc pan Nic opuścił lustrzane podobieństwo. Niczego podobnego szybko nie zrobi.